niedziela, 9 grudnia 2012


Nie wiem jak powinnam się teraz zachować. Nie umiem stwierdzić ile poleci łez- ale w pewnym stopniu jestem już do tego przyzwyczajona. Zawsze jest tak samo,zawsze tracę wszystko co jest dla mnie ważne,wszystko co kocham. Od zawsze zostawiają mnie ludzie,na których mi cholernie zależy. Tak było,jest i będzie a ja nie mam na to najmniejszego wpływu. Mam do siebie chyba trochę żalu,że byłam w stanie uwierzyć w wytwór mojej wyobraźni,że będzie mi dobrze,że będę mogła być raz po ludzku szczęśliwa. Tak zwyczajnie. Po prostu.Od zawsze upadam,wstaję,upadam wstaję. I pewnie po raz kolejny się poniosę,bo nie mam innego wyjścia, bo są jeszcze ludzie,którzy bardzo mnie potrzebują i zrobię to dla nich-nie dla siebie. Nie potrafię wyobrazić sobie siebie jutro,za tydzień,za miesiąc. Boję się,wiesz?



a co do wczorajszej nocy mogę stwierdzić,że jestem z siebie dumna. dałam sobie ze wszystkim radę,sama. nikt nie musiał mnie w niczym wyręczać,ze wszystkim sobie poradziłam. walka z samym sobą popłaciła. Przypłaciłam to w prawdzie zepsutą ręką i niedospaniem ale jestem zadowolona.
...a Piła pogrążona w śniegu o 5 nad ranem wygląda całkiem ładnie.







2 komentarze: