Nie będę podsumowywała weekendu bo i tak skończy się jak zawsze. Same poznańskie plusy.
Barmańska z bratem i bratową zakopała (miejmy nadzieję)na stałe wojenny topór. Jest dobrze.
Znowu jestem złodziejem kołdry ale i tak wolę wysłuchiwać rano narzekania niż budzić się tu sama ;x
Ten tydzień nawet nie zapowiada się tak ciężko. Dwa monotonne dni, poznańska środa, a w czwartkowy wieczór moje szczęście będzie w Pile.
Trochę mi tu zmroziło miasto i wcale mi się to nie uśmiecha :<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz